4 lutego 2025 roku minęła 520. rocznica urodzin Mikołaja Reja, renesansowego poety i prozaika – „pisarza, który przyzwyczaił naród do czytania i cenienia ksiąg polskich, a innych pisarzy przekonał, że po polsku pisać można”, który był blisko związany z ziemią skalbmierską.
Pragniemy przypomnieć kilka ciekawostek z jego biografii, skupiając się oczywiście na jego związkach z naszą okolicą.
Tekst niniejszy stanowi rozbudowany skrót z wielu dostępnych źródeł historycznych. Ten jeszcze bardziej skrócony i popularnonaukowy pojawi się niebawem. Miłośników lokalnej historii zachęcamy już dziś do przeczytania.
Mikołaj Rej pochodził ze starej rodziny szlacheckiej, herbu Oksza, osiadłej na ziemi krakowskiej. Ród ów pisał się Rejowie „z Szumska”, potem „z Szumska i z Nagłowic”, a wreszcie tylko „z Nagłowic” – od wsi, która pierwotnie była ich gniazdem.
Czesław Pieniążek (1844–1917) – polski pedagog, pisarz, aktor i uczestnik powstania styczniowego w książce „O życiu i dziełach Mikołaja Reja z Nagłowic” (wyd. w 1905 r.) zapisał: „Nie wynosili się Rejowie ani mieniem, ani dostojeństwami ponad ogół szlachty. Jeden tylko, kanonik krakowski, zasłynął w XV wieku zdolnościami niepospolitymi tak, że go król Kazimierz Jagiellończyk w poselstwie do papieża Eugeniusza IV wyprawił. Zresztą ród to był cichy, skromny, nieżądny godności i zaszczytów.
Dziadek pisarza, również Mikołaj („pan wielkiej fortuny”), był synem Jana, łowczego. Korzenie Rejów w Topoli sięgają XV wieku. Wspomniany Mikołaj ożenił się z Barbarą, córką Jana Sławca (niektóre źródła podają Jana Spławca lub, jak w wypadku Czesława Pieniążka, Sławka) z Topoli – dziedziczką wsi: Topola, Bobin, Krzesławice, Mirzeń, Kwapinka, Sieraków, Gruszów, Słonowice.
Czesław Pieniążek w książce: „O życiu i dziejach Mikołaja Reja z Nagłowic” podkreśla, że „taka fortuna mogła być podstawą do wyniesienia Rejów między magnatów, ale że Mikołaj dwanaścioro miał dzieci, a to ośmiu synów i cztery córki, więc rozdrobniło się bogate wiano pani Mikołajowej i każdemu z dzieci przypadła już tylko skromna, acz zasobna fortunka szlachecka”.
Jednym z dwanaściorga dzieci tegoż Mikołaja był Stanisław. Porzucił on ziemię Krakowską i udał się na Ruś Czerwoną, gdzie ożenił się z Anną, córką Jana z Niemczyna Buczackiego, „pana znakomitego, mającego wielką powagę w kraju”. Stanisław nie cieszył się jednak długo pożyciem małżeńskim z Anną, która umarła po niewielu latach, zostawiwszy mężowi pięcioro dzieci: dwóch synów i trzy córki.
„Drobiazg taki bez matki wychować trudno, więc pan Stanisław żeni się ponownie, a i tym razem bierze córkę znacznego rodu. Była to Barbara z Herburtów, wdowa po Żórawińskim, który w czasie wyprawy króla Jana Olbrachta poległ w r. 1497. na Bukowinie, albo też umarł w niewoli tureckiej, jak niektórzy o tem piszą. Barbara była panią na Żórawnie. Majętność to wielka, miasteczko nad Dniestrem, słynne, potem za Jana III, a do dziś dnia kwitnące” – czytamy w „O życiu i dziejach Mikołaja Reja z Nagłowic”.
Tam właśnie, 4 lutego 1505 roku urodził się Mikołaj. „Był chłopcem wesołym, swawolnym, a chociaż zdolności miał wielkie, do nauki pociągu nie okazywał, bo też może i zachęty do tego albo i przykładu mu brakło. Ojciec jego był to człowiek pobożny, poczciwy, spokojny, gospodarstwu oddany, ale do uczonych nie należał i nie bardzo też o tem myślał, żeby nauka była koniecznie potrzebna szlachcicowi na bogatej roli, więc też nie naganiał syna do książki. Ale bez nauki zostawić go przecież nie było można, a że jakoś widać nie znaleziono zdolnego pedagoga, co by chłopca w domu rodzicielskim uczył i kształcił, oddano go, gdy miał lat dziewięć, do Skalmierza, gdzie pobierał nauki przez dwa lata (red. 1514–1516), pod opieką stryja swego, Piotra, który w ojczystym majątku, w ziemi Krakowskiej pozostał”.
W powieści młodzieżowej „Przygody imć pana Mikołaja Reja. Powieść historyczna z XVI wieku” Zuzanny Morawskiej czytamy z kolei: „W Skalbmierzu niedługo Mikołajek popasał. Tyle, że smakołyki i wędzonki z węzełków powyjadał i figlów napłatał. Gdy ojciec go pod jesień odwiedził i do domu wrócił, ujrzano synaczka w tyle na wozie za licznym sepetami w sianie ukrytego. Lice miał wesołe, a snać coś krotochwilnego rzec zamierzał”.
„O życiu i dziejach Mikołaja Reja z Nagłowic” dostarcza nam informacji o dalszych losach młodego Mikołaja:
„Nie bardzo się to jakoś wiodło z ową nauką w Skalmierzu, bo zabierają rodzice Mikołaja do Lwowa, aby go mieć bliżej siebie. Tu widać zaprawił się do nauki cokolwiek, bo w r. 1518. uczęszcza do Akademii Jagiellońskiej w Krakowie.
Wówczas była ona najlepszą szkołą w środkowej Europie. W Krakowie były liczne zastępy uczonych i polskich, i włoskich, i angielskich, i innych. Dwór króla Zygmunta I prężnie przyczyniał się do rozrostu nauk i oświaty. Można też było nauczyć się tu wiele, ale Mikołaj do nauki garnął się dalej mało, a za to szukał raczej zabawy w gronie rówieśników. Był przyjacielski, szczery, serdeczny, więc nie brakło mu towarzystwa. Wszyscy, którzy go poznali – od razu zaczynali go lubić.
Zaledwie rok tu przebył, a już, mimo zabaw i towarzystwa, zatęsknił za rodzicami, za domem, za wiejską swobodą i jakoś dokazał tego, że go rodzice do Żórawna zabrali. Tam spędza najpiękniejsze lata młodości od 14. do 20. roku życia – bez nauki, bez żadnej pracy, zajmując się łowieniem ryb i myślistwem albo płataniem figli rozmaitych”.
A warto przypomnieć chociażby jeden z nich: gdy dostał od rodziców materiał na elegancki płaszcz, pociął go na paski, które przywiązywał schwytanym ptakom. Cieszył się przy tym niepomiernie, gdy jego ofiary, fruwając z kolorowymi wstęgami, wzbudzały zainteresowanie całej okolicy.
Zgnębiony ojciec oddał wreszcie Mikołaja na dwór wojewody sandomierskiego Andrzeja Tęczyńskiego, by zdobył nieco ogłady towarzyskiej. Tam właśnie stał się prawdziwy cud – młody Rej nagle zaczął się uczyć, chociaż nie była to systematyczna edukacja. Zaczął czytać wszystko, co wpadło mu w ręce i został nawet sekretarzem magnata.
Zapisał: „Rozumny, światły wojewoda poznał się wnet na wrodzonych, wielkich zdolnościach Reja, widział w nim umysł pochopny do zastanawiania się nad wszystkiem, dlatego takie mu wyznaczył zajęcia , które Mikołaja kształcić i rozwijać mogły. Ów Trzycieski, co żywot Mikołaja opisał, tak o tem mówiL „Wprawiał go więc wojewoda w listy polskie, bo po łacinie Rej prawie nie umiał. Tamże potem z listów, rozmów, z czytania, a snadź więcej z natury, jął się już przegryzować (red. zaczął nabywać trochę pewnych umiejętności, wiadomości) potroszę i łacińskiego pisma czytać, a czego nie rozumiał, o to się pytał, tak, że potem począł rozumieć, co czytał i już rozumiał, co czarno, a co biało”.
Dalej w książce Pieniążka czytamy: „Łaciny nauczył się widać dosyć, skoro potem tłumaczył łacińskie książki, a z wszelkich nauk, jakie wówczas były znane, tyle nabrał wiadomości, że się mógł obracać śród najukształceńszych ludzi. Nabrał też, na dworze Łęczyńskiego, zamiłowania do muzyki i do starych polskich pieśni i zaczął też sam tworzyć: „teksty dziwne, a wiersze rozmaite“, jak Trzycieski powiada, i to „tak nie rozmyślając “, jakby od nie chcenia. Piosenkami zabawiała się młodzież, a niezawodnie Rej i do takiej zabawy był pierwszy. Chociaż uczył się tu i czytywał wiele, a zwłaszcza dzieła starożytnych poetów i uczonych, wesołości wrodzonej się nie pozbywał, za ochoczem towarzystwem przepadał. Z nabytkiem niemałym w nauce, obyty ze wszystkiem, co wówczas światłych ludzi zajmowało, ale zawsze ten sam: szczery, prosty, wesoły, opuszcza Mikołaj dwór Łęczyńskiego i udaje się na Ruś, gdzie znowu bezczynnie kilka lat spędza, bawiąc się z przyjaciółmi, których mu nigdy nie brakowało. Najczęściej przebywa na dworze hetmana Mikołaja Sieniawskiego. Aż wreszcie i znudziło mu się takie plątanie po świecie, więc podobno do wojska zaciągnąć się zamyślał, gdy w r. 1529. umarł mu ojciec.
Po jego śmierci osiadł w Ziemi Chełmskiej, gdzie zajął się gospodarstwem. Następnie odziedziczył połowę wsi Topola i tam właśnie żył od ok. 1530 r. W 1531 r. ożenił się (red. z Zofią Kosnówną) i dochował licznego potomstwa: trzech synów i pięciu córek. W 1546 r. otrzymał od króla Zygmunta Starego wieś Temerowce za zasługi rymotwórcze. Natomiast król Zygmunt August nadał poecie tytuł sekretarza królewskiego. Rej prowadził aktywne życie społeczne i towarzyskie. Wybierano go na sejmiki, wiele podróżował po kraju, długo procesował się o majątki, zyskiwał rozgłos wśród szlachty. Około 1540 r. przeszedł na protestantyzm, potem na kalwinizm. Był jednym z pierwszych założycieli i fundatorów-opiekunów zborów kalwińskich na ziemiach polskich. Założył miasteczko Rejowiec. Podpisywał się często jako Mikołaj Rej z Nagłowic, ale nigdy w Nagłowicach nie mieszkał.
Lubił go bardzo stary król, Zygmunt I, królowa Bona i młody król Zygmunt August. Wyznaczył muteż król roczną płacę, co było zwyczajem naówczas powszechnym. Wszyscy monarchowie w Europie wyznaczali płacę ludziom zdolnym do pióra lub w nauce biegłym, aby bez troski oddawać się mogli pisaniu. W takiej płacy było też odznaczenie, podobne do tego, jakiem dzisiaj bywają ordery.
Drugim zaszczytem był dla niego tytuł sekretarza królewskiego, nadawany uczonym ludziom, lub znakomitym poetom. Dał mu też król i wieś z dochodem obfitym. Obdarzali go również bogaci panowie i krewniacy. Miał więc dobra i w ziemi Chełmskiej po żonie i w Krakowskiej po ojcu i stryju, i coś mu się po matce z Żórawna dostało. Do tego darowizny znaczne. Jeden z krewniaków, nie mając potomstwa, darował mu dwie wsi w ziemi Lubelskiej. Fortuna wielka!
Rej porządkuje wszystko, gospodaruje. Wszędzie był rad zaprowadzić takie porządki, jakie widział u Tęczyńskiego i Sieniawskiego, bo tam gospodarstwo udoskonalone było, wzorowe, niezwykłe na owe czasy.
„Główną siedzibę miał w okolicy Proszowic, gdzie były rodzinne wsi dziedziczne: Topola po babce i Nagłowice po pradziadach. Była tam ziemia bujna, pod pług dobrze przydatna, wydajna. Były też lasy ogromne i wielkie stawy, ale nie brakło też moczarów, nieużytków, łąk kwaśnych. Rej moczary osusza, nieużytki w urodzajną glebę zamienia, łąki czyści, przekopuje, poprawia.
Nie dość mu było gospodarstwa na tem, co miał. Ruchliwy, obrotny, chciał nowe tworzyć osady. W majątku żony, w ziemi chełmskiej, trzebi gęsty las dębowy i na świeżem karczowisku zakłada miasteczko Rejowiec. Potem koło Miechowa zakłada miasto Okszę (…).
Rzecz jasna, że mając w różnych okolicach dobra, a tak odległe jedne od drugich, wiele musiał jeździć to tu, to tam, do Halicza na Ruś, w Chełmskie, do Proszowic. Nie bardzo go to martwiło, bo ruchliwe miał usposobienie i jeździć lubił. Po drodze wstępował do znajomych, gdzie zabawiał ich dowcipem i wierszykami, a siebie rozweselał.
Gdy go jazdy zmęczyły, na odpoczynek zazierał do Krakowa, gdzie chętnie przebywał. „Był to pan ciekawy i nigdy na jednem miejscu długo posiedzieć nie mógł – powiada Trzycieski w opisie żywota Rejowego.
O urzędy i godności nie ubiegał się wcale, aby mieć głowę swobodną i do gospodarki i do pióra. Próżności nie miał, więc chociaż mu jaki urząd powierzyć chciano, nie przyjmował go, a tylko poselstwo na sejm przyjął i na sejmach kilkakrotnie głos zabierał, a zawsze bardzo poważnie i z wielką rozwagą.
Bardzo był gościnny, to też dwór jego roił się od wesołych gości, a szczególnie ludzie młodzi do niego lgnęli, a i on z młodymi rad przestawał. Przy najweselszej nawet zabawie rozprawiano tam i o najpoważniejszych sprawach, bo wszystkiemi Rej się zajmował, o dobro publiczne się troszczył, więc z przyjemnością rozprawiał o tern, co mu się wydawało dobrem, a bez miłosierdzia nastawał na to, co mu się złem widziało.
Tak to owe zabawy i biesiady bywały niekiedy dla młodszych poniekąd nauką o tem, jak sądzić o sprawach publicznych. Poważano dom jego powszechnie. W najdalsze okolice rozchodziła się wziętość Reja, toteż odwiedzali go chętnie ludzie głośni, znaczni. Od usług sąsiedzkich nie usuwał się, do porady był chętny, więc jej szukano u niego, a i pomocy nie rzadko. Brano go na rozjemcę w sądach polubownych, rozstrzygał spory rodzinne, bywał często opiekunem małoletnich, a nie tylko krewniaków, ale i obcych.
Gospodarował, jeździł, bawił się, posłował, a jednak starczyło mu czasu na ciągłe czytanie ksiąg, czy to kościelnych, czy świeckich i na pisanie dzieł rozmaitej treści. Pisywał też wiele i coraz więcej zyskiwał sobie wziętości i rozgłosu, a ludzie coraz bardziej nawykali przez to do polskich książek.
Miał też i nieprzyjaciół dość, a nawet srodze zawziętych, a ci wymyślali na niego różne bajki, że jest żarłokiem, jakiego na świecie nie było. Jeden z owych nieprzyjaciół Reja pisze o nim, że każdego dnia zjadał na czczo korzec śliw, praśnego miodu „pół rączki“, wielkie niecki surowych ogórków, grochu w strączkach cztery kwarty. A potem garniec mleka z chlebem, kopę jabłek, kilka półmisków rozmaitego mięsiwa i misę kapusty, co wszystko kilkoma dzbanami piwa zapijał.
Temu już chyba nikt uwierzyć nie mógł, żeby tyle zjeść można, ale powtarzano przecie, chociaż nie wierzono, bo zdawało się złośliwym, że tem Rejowi dokuczą i sławy mu umniejszą. Był to człek rosły, silny, zdrów ; w ciągłym nichu, więc też więcej może jadał, niż inni, ale nie był ani żarłokiem, ani opojem. Nieprzyjaciół przysparzał sobie także i przez to, że zaczepiał niekiedy duchowieństwo, oderwawszy się od Kościoła, pod wpływem „nowinek“, które się wdarły do Polski i za Zygmunta Augusta dość sprawiły zamętu. A stało się to z takiego powodu.
Oto w Niemczech oderwał się od Kościoła zakonnik z klasztoru Augustyanów, Marcin Luter, i ogłosił w r. 1517. nową religię. Rozszerzyła się ona prędko w północnych krajach niemieckich, a że ją przyjął książę pruski Albert, lennik Polski, przeto z Prus dostawała się do naszego kraju. Oprócz Lutra, wystąpił z inną nauką Francuz Kalwin w Szwajcaryi. I ta nauka do Polski się dostała (…).
Mikołaj Rej nowinkom uległ, Kalwinem został, z duchowieństwem kłótnie poczynał, a i w niektórych, pismach swoich za kalwińską nauką obstawał, a przeciw urządzeniom Kościoła występował. Oczywiście, że to dla nas bolesne, iż wiarę ojców porzucił, iż na nasz Kościół nastawał i jużcić nie za to pamięć jego czcimy, ani też nie za to, że się dobrze bawił, wesoło żył i majątek zbierał. Czcimy jego pamięć, bo mimo ulegania „nowinkom“ uczciwym był, cnotę cenił, nabożnym był w swej nowej wierze, ojczyznę kochał rzetelnie, w pismach swoich wiele pożytecznych, zdrowych, przykładnych nauk pozostawił, a mową ojczystą w książkach utrwalił, czyli, jak historycy mówią: dał początek literaturze narodowej. Za to go też i współcześni cenili wielce i zaszczytami otaczali…”
…
Był kilkakrotnie wybierany posłem na Sejm i udzielał się społecznie. Dał się poznać jako człowiek pełen humoru i lubiący towarzystwo, a przy tym rozumiał, na czym polega dobre towarzystwo. Kochał się w muzyce i śpiewie. Zorganizował nawet grupę śpiewaczą złożoną z dziewcząt wiejskich oraz kapelę.
W 1545 r. popisywał się ze swoimi śpiewaczkami i muzykami przed królem. Droga do jego łask wiodła przez sympatię królowej Bony i za jej wstawiennictwem, czego zresztą król nie ukrywał. Rej został dworzaninem królewskim, co przyniosło mu znaczne dochody, m.in. z zajazdu w Skalbmierzu.
Obaj królowie – Zygmunt Stary i Zygmunt August hojnie go obdarowali wioskami. Prócz tego, dzięki swej przemyślności i spadkom po krewnych, powiększał swoje posiadłości, między innymi o wieś Cudzynowice.
W swoich posiadłościach sadził lasy, zakładał karczmy, browary, pasieki, a rezydencję otaczał często własnoręcznie sadzonymi drzewami.
Być może jednym z tych drzew, które przetrwało do 1969 r. była lipa, zwana później lipą rejowską, która to nazwa figurowała zresztą w dokumentacji Państwowego Konserwatora Zabytków w Kielcach.
Mikołaj Rej podczas całego swojego życia brał w obronę chłopów. Był ludzki i wyrozumiały, czego dowodem niech będzie większa liczba osiedlania się chłopów w jego dobrach niż ucieczek, których naliczono dwie.
Żył w okresie reformacji i udzielał jej wpływom. Przeszedł na kalwinizm, ale nie przymuszał swych poddanych do pójścia w jego ślady. Był tolerancyjny i rozumiał przywiązanie chłopów do kultu katolickiego. W swoim postepowaniu kierował się miłością do ludzi, za co był bardzo lubiany. Nie ma śladów żadnych krzywd chłopskich z jego strony.
Patriarcha literatury polskiej epoki odrodzenia okazał zainteresowanie chłopami już w 1543 r., wydając „Krótką rozprawę między trzema osobami, Panem, Wójtem a Plebanem”, która powstała w gorącej atmosferze wewnętrznych sporów politycznych, występujących w okresie reformacji w całej Europie.
Pierwowzoru literackiego wójta można doszukiwać się w położonej w ziemi skalbmierskiej Topoli lub położonym w ziemi proszowskiej Bobinie. Topolę jednak znał pisarz najlepiej, bo już od dzieciństwa. Tutaj też – jak wskazują źródła – mieszkał wójt, a zarazem kmieć Maciej Kupiec. W roli Pana wystąpił w utworze sam Mikołaj Rej lub jeden z jego sąsiadów.
Mikołaj Rej dbał także o potrzeby swojego ciała. Miał dobry apetyt i duże możliwości konsumpcyjne. Był smakoszem wina i korzystał z usług mieszczanina i rajcy skalbmierskiego, Franciszka Szczygłowskiego, któremu zlecił sprowadzenie pewnej ilości wina z Węgier. Zamówienie zostało zrealizowane, a z kolei Mikołaj Rej wystąpił z pismem do władz miasta o zwolnienie Franciszka Szczygłowskiego z podatku czopowego. Pod pismem widnieje podpis „Anno Domini 1541, Vero de Topolia 17 Maii”.
Rej był autorem różnorakich utworów. Są to m. in. satyry, figliki. Jego język zbliżony był do potocznego, zrozumiałego dla każdego człowieka, niekiedy z elementami rubaszności. Jednym z najbardziej znanych utworów jego autorstwa jest „Krótka rozprawa między trzema osobami Panem, Wójtem i Plebanem”. Porusza w niej tematy dotyczące społeczeństwa, a dokładniej w krytycznym świetle przedstawia trzy ówczesne stany: duchowieństwo, szlachtę oraz chłopów, a także prezentuje relacje jakie między nimi powstają. Kolejnym ważnym utworem Reja jest „Żywot człowieka poczciwego”, w którym czytelnik otrzymuje wyobrażenie człowieka epoki renesansu.
Spod pióra tego pisarze wyszło także dzieło zatytułowane „Zwierzyniec”. Jest to zbiór epigramatów, czyli dość krótkich utworów poruszających aktualne sprawy tamtego okresu. Z bardziej znanych dzieł warto wspomnieć jeszcze „Figliki” oraz „Postyllę” (kazania).
Mikołaj Rej należał do pionierów polskiej literatury, bronił piękna naszego ojczystego języka. Jako pisarz tworzył wiele gatunków literackich, często nawiązywał w nich do aktualnych spraw epoki. W swych dziełach stworzył pewien ideał szlachcica (ziemianina). Bliskie mu były idee Renesansu takie, jak: humanizm czy tolerancja religijna. Był aktywnym społecznikiem, nie bał się wypowiadać głośno swojego zdania.
W Skalbmierzu jedna z głównych ulic, prowadzących od kościoła do rynku, od dziesiątków lat nosi imię Mikołaja Reja.
Mikołaj Rej zmarł jesienią 1569 roku, między 8 września a 5 października, prawdopodobnie został pochowany w Okszy. Do historii przeszedł jako „ojciec literatury polskiej”. Pozostawił po sobie wspaniały dorobek literacki, a jego nazwisko znają dziś wszyscy. Rej czuł powołanie do pisania i był jednym z pierwszych, którzy świadomie pisali w języku polskim. Najsłynniejszy cytat „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają” obrazuje jego przekaz, aby teksty polskich autorów powstawały w języku ojczystym, nie w łacinie.
W 1965 roku, w 460. rocznicę urodzin pisarza, Szkoła Podstawowa w Topoli otrzymała imię Mikołaja Reja. Obok lipy rejowskiej stanął obelisk z przymocowaną do niego płytą z umieszczonym na niej napisem: „Mikołajowi Rejowi Młodzież i Grono Nauczycieli w Topoli, Topola 1965”.
Warto również podkreślić, że lipa rejowska rosła obok obecnego budynku szkolnego do 1969 roku. Wiek tego drzewa odpowiadał czasowi pobytu Mikołaja Reja w Topoli, co stwierdzili naukowcy z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Po zniszczeniu drzewa przez szalejącą wichurę i uszkodzeniu obelisku, płyta została wmurowana w ścianę budynku szkolnego – przed wejściem głównym.
Wieś Topolę oraz dwór w Skalbmierzu odziedziczył po Mikołaju Reju jego najstarszy syn Mikołaj Rej młodszy – działacz kalwiński, rotmistrz wojsk koronnych. Odziedziczone dobra w województwie krakowskim (Nagłowice, Topolę oraz dwór w Skalbmierzu) w 1574 roku odstąpił bratu Andrzejowi.