„Jak dobrze mieć sąsiada” – pisała w tekście do jednej z piosenek Agnieszka Osiecka. O prawdziwości tych słów przekonał się Pan Dariusz z Szarbi Zwierzynieckiej, który przed trzema tygodniami uległ poważnemu wypadkowi podczas jesiennych prac polowych. Trwająca hospitalizacja nie pozwoliła mu ich dokończyć, ale w przysłowiowej biedzie nie został sam – z niezawodną pomocą przyszli bowiem sąsiedzi.
Początek października. Choć sezon wykopków trwa w najlepsze, to nawet do półmetka prac jeszcze daleko. Tych nie brakuje również w gospodarstwie Pana Dariusza z Szarbi Zwierzynieckiej, który uprawia na dużym areale głównie warzywa korzeniowe. Niedawno rozpoczął również budowę kolejnego budynku magazynowego. Mężczyzna jest sumienny i pracowity. Cieszy się dobrą opinią wśród mieszkańców rodzinnej miejscowości. Choć praca w dużym w gospodarstwie pochłania wiele jego czasu, to zawsze znajduje go również dla swojej rodziny – żony Moniki i trójki dzieci: synów Filipa i Jasia oraz 10-miesięcznej Zosi.
2 października, wczesnym rankiem, razem z pomocnikiem, Pan Dariusz udaje się w pole. Tego dnia zaplanował zbiór buraków. Praca przebiega pomyślnie i spokojnie. Do czasu… Około godziny 10:00 podczas czyszczenia podajników taśmowych kombajnu do warzyw z pozostałości roślinnych maszyna wciąga nogę mężczyzny, poważnie go raniąc. Na miejscu zdarzenia błyskawicznie pojawiły się wezwane służby ratunkowe. Ze względu na poważne obrażenia, na miejsce zdarzenia skierowano śmigłowiec ratunkowy, który przetransportował poszkodowanego do szpitala w Krakowie.
Mężczyzna jest do tej pory hospitalizowany i walczy o powrót do zdrowia i pełnej sprawności. Nieszczęście, które spotkało Pana Dariusza i trwająca walka o zdrowie i powrót do pełnej sprawności to niestety niejedyne jego zmartwienie. Pobyt w szpitalu całkowicie uniemożliwił mu dokończenie szeregu prac przy jesiennych wykopkach. Na szczęście obojętni na nieszczęście swojego kolegi nie pozostali sąsiedzi, a właściwie mieszkańcy całej rodzinnej miejscowości oraz dalsza rodzina, znajomi i przyjaciele z sąsiednich wiosek.
Mimo, że każdy z nich nie narzeka na brak zajęcia we własnych gospodarstwach, skrzyknęli się i w ramach sąsiedzkiej, rolniczej solidarności ruszyli z pomocą, która pomogła nie tylko temu, który jej potrzebował, ale również im samym – przekonali się, że mimo „szalonych czasów” i powszechnej opinii, że każdy patrzy tylko na siebie, są jeszcze w społeczeństwie pokłady dobra, a współpraca we wspólnym działaniu na rzecz potrzebującego sąsiada może przynieść tylko pozytywne efekty.
Od kilku dni rolnicy pracują na areale Pana Dariusza przy zbiorze marchwi i pietruszki. Praca przebiega pomyślnie, a zbiory śmiało można zaliczyć do udanych. Każdy przeznacza do pracy również swój sprzęt rolniczy. Panie przygotowują dla pracujących społecznie rolników posiłki. Inicjatorzy akcji i wszyscy bohaterowie biorący w niej udział proszą, by nie wymieniać ich nazwisk. Podkreślają, że społeczną pracę wykonują z potrzeby serca. – Może ktoś z nas też kiedyś będzie potrzebował takiej pomocy, dlatego nie mogliśmy pozostać obojętni na krzywdę i takie nieszczęście naszego kolegi – tłumaczy jeden z rolników pracujących społecznie w gospodarstwie Pana Dariusza.
Jesteśmy pod wrażeniem postawy naszych mieszkańców. Serce rośnie, gdy widzi się, jak ludzie chcą pomagać i potrafią zjednoczyć siły w szczytnym celu. Życzymy Wam wszelkiej pomyślności w dalszych pracach i mocno trzymamy za Was kciuki!
A Panu Dariuszowi życzymy oczywiście szybkiego powrotu do zdrowia. Z pewnością działania zainicjowane przez jego sąsiadów i znajomych, podniosą go na duchu i pomogą szybciej wrócić do pełnej sprawności.