Historycy sztuki uważają go za wyjątkowo cenny – nie tylko z uwagi na walory artystyczne, ale również, a może przede wszystkim, ze względu na samego autora. Pojawiają się głosy, że to jeden z najpiękniejszych obrazów w diecezji kieleckiej. Mowa o „Pokłonie Trzech Króli” – cennym dziele sztuki, które znajduje się w skalbmierskim kościele parafialnym. W przededniu Święta Trzech Króli pragniemy przybliżyć Państwu historię oraz kilka ciekawostek związanych z tym cennym malowidłem.
Olejny obraz na płótnie, przedstawiający biblijną scenę hołdu, jaki złożyli nowonarodzonemu Jezusowi Trzej Mędrcy ze Wschodu, pochodzi z pierwszej połowy XVII wieku. Datowany jest na ok. 1640 rok. Utrzymane w rubensowskiej konwencji dzieło jest przypisywane uczniowi mistrza – Jacobowi Jordaensowi (ur. 19 maja 1593 w Antwerpii, zm. 18 października 1678 tamże), flamandzkiemu malarzowi i rysownikowi – najwybitniejszemu, obok Petera Paula Rubensa i Antoona van Dycka, przedstawicielowi flamandzkiego malarstwa barokowego. Często przy podawaniu nazwiska domniemanego autora, zaznacza się, że może być to również dzieło jego warsztatu. Artysta tworzył portrety, sceny rodzajowe, mitologiczne i religijne. Te ostatnie często przedstawiał jako wydarzenia mu współczesne, których bohaterem był lud flamandzki. W charakterystyce postaci uwiecznionych na skalbmierskim obrazie „Pokłon Trzech Króli” można znaleźć elementy współczesne autorowi, a nawet mityczne, ale o tym za chwilę.
Warto dodać, że niektóre źródła za autora malowidła podają z kolei Arnouta Vinckenborcha (ur. ok. 1590, zm. 1620) – również ucznia Petera Rubensa. Vinckenborch przybył do Antwerpii z Alkmaar w północnej Holandii. Jak wielu młodych artystów, pociągał go magnetyczny sukces pracowni Rubensa, w której równie dobrze mógł pracować jako asystent. Historycy sztuki zauważają jednocześnie, że jego rysunki często mylone były jednak z wczesnymi obrazami Jordaensa. Być może dlatego w niektórych źródłach – również omyłkowo – za autora skalbmierskiego „Pokłonu Trzech Króli” podaje się właśnie Arnouta Vinckenborcha.
Problem z właściwym ustaleniem autora obrazu potwierdza chociażby fakt, że w wydanym w 1927 r. „Historycznym opisie kościołów, miast, zabytków i pamiątek w Pińczowskiem, Skalbmierskiem i Wiślickiem”, ks. Jan Wiśniewski zgłębiając dzieje i wystrój kościoła w Skalbmierzu zapisał: „Notuję piękny obraz ze szkoły Matejki, wyobrażający Adorację Trzech Królów”. Zważywszy, że dzieło powstało znacznie wcześniej, autorstwo Matejki jest więc oczywiście wykluczone. Ów zapis rzuca jednak światło na fakt, że w pierwszej połowie XX wieku, czyli w pierwszych latach po sprowadzeniu obrazu, nie znano jeszcze domniemanego autora dzieła. Bliżej historycy sztuki pochylili się nad skarbami kieleckich kościołów w trakcie prowadzonej inwentaryzacji w latach 60. ubiegłego wieku. Wtedy też wysnuto tezę, że obraz jest autorstwa Jordaensa lub pochodzi, jak wspomniano wcześniej, z jego szkoły. O obrazie „Pokłon Trzech Króli” ze Skalbmierza pisał w 2000 roku w kieleckim dodatku do „Gazety Wyborczej” red. Janusz Kędracki. O komentarz poproszona została przez niego Anna Piasecka, ówczesny świętokrzyski konserwator zabytków. Na pytanie, czy obraz wyszedł rzeczywiście spod pędzla Jordaensa, odpowiedziała: „Na 100 procent nie można tego powiedzieć. Na pewno jest to dzieło o wysokiej wartości materialnej i zabytkowej”. Więcej na temat tajemniczego płótna dopowiedziała ówczesna kustosz Muzeum Narodowego w Kielcach, Anna Myślińska: „Postacie Marii, Dzieciątka i klęczącego Króla z obrazu w Skalbmierzu zostały zaczerpnięte z „Pokłonu Trzech Króli” Rubensa, który znajduje się w Lyonie. Są jak w lustrze odbite. Jordaens przełożył je tylko z lewej na prawą stronę” – stwierdziła na łamach „Gazety Wyborczej”. Dodała, że Maria jest w typie rubensowskim, jeśli chodzi o urodę i kształt twarzy. – „Naturalne, że mistrz i uczniowie wymieniali motywy. Jordaens był jednym z najlepszych uczniów i wielkim współpracownikiem Rubensa” – dodała Anna Myślińska.
Kolejnym argumentem za tym, że obraz skalbmierski jest dziełem Jordaensa jest to, że jego ojciec był płóciennikiem. – „Obraz jest zrobiony z dwóch poziomych pasów płócien zszytych fachowo pośrodku. Mógł to zrobić Jordaens, bo ojciec go tego nauczył. […] „Pokłon Trzech Króli" zachwyca, bo postacie są blisko, w naszej ludzkiej skali. Oglądającym wydać się może, że są uczestnikami przedstawionej sceny. Ta klasa dzieła mówi sama za siebie. Warte jest zobaczenia” - podsumowała Anna Myślińska w artykule Janusza Kędrackiego.
Pewnym natomiast jest, kiedy cenny obraz znalazł się w Skalbmierzu. Stanisław Romanowski w „Dziejach miasta Skalbmierza” odnotowuje, że „Pokłon Trzech Króli” trafił do Skalbmierza w 1903 roku. Datę tę potwierdza „Katalog zabytków sztuki w Polsce” wydany w latach 60. ubiegłego wieku. Malowidło miało zostać przywiezione z Petersburga. Informację tę uzupełnia, powołując się na pracę „Dzieje parafii Skalbmierz” Władysława Klupowskiego, Wojciech Sowała w książce „Artystyczne dzieje kolegiaty świętego Jana Chrzciciela w Skalbmierzu”. Czytamy w niej, że obraz z ówczesnej stolicy Imperium Rosyjskiego miał przywieźć ówczesny i doceniany przez lokalną wspólnotę parafialną proboszcz skalbmierskiej parafii – ks. Teodor Czerwiński (1841 – 1932). Miał być to ostatni dar dla świątyni, bowiem w 1903 roku, po trzynastu latach piastowania urzędu na tutejszym probostwie ks. Czerwiński przeniósł się do Będzina, by objąć tamtejszą parafię.
Warto jednak dodać, że jeden z parafialnych przekazów głosi jakoby obraz miał zostać przekazany jako dar przez wysokiego rangą urzędnika carskiego za ocalenie życia w wypadku komunikacyjnym pod Skalbmierzem. Ów przekaz mówiony nie znajduje jednak żadnego potwierdzenia w znanych i dostępnych źródłach pisanych, choć miał ową historię-legendę przytoczyć między innymi zajmujący się konserwacją skalbmierskiego obrazu w latach 70. ubiegłego wieku konserwator dzieł sztuki Norbert Szunke.
Informacje o pochodzeniu obrazu mogły się znajdować w archiwach parafii, które w latach 30. przekazane zostały do Archiwum Państwowego w Warszawie. Niestety, spłonęły w czasie powstania w 1944 roku – przypuszczał na łamach „Gazety Wyborczej” we wspomnianym artykule Mirosław Paryż, zmarły w ubiegłym roku historyk i dyrektor Zespołu Placówek Oświatowych w Skalbmierzu.
Szeroko o obrazie „Pokłon Trzech Króli” wypowiedzieli się w 2017 roku w jednym z odcinków audycji „Moc historii”, nadawanej przez Polskie Radio Kielce, jej ówcześni autorzy Bohdan Gumowski oraz Cezary Jastrzębski. Badacze regionalnej historii dociekając w jakich okolicznościach obraz trafił do Skalbmierza również powiązali jego obecność w Skalbmierzu z postacią ówczesnego proboszcza – ks. Czerwińskiego. Autorzy audycji przypomnieli, że w latach 1883-86 i 1895-98 ks. Czerwiński był delegatem kieleckiego Kościoła w Cesarskiej Rzymskokatolickiej Akademii Duchownej w Petersburgu. Wątek petersburski nie został jednak niestety ujęty w wydanych pod koniec życia przez ks. Czerwińskiego pamiętnikach. W spisanych w dwóch tomach wspomnieniach próżno szukać również informacji o samym obrazie.
Czy ksiądz Czerwiński zakupił obraz czy otrzymał go – tego niestety nie wiemy. Dr Cezary Jastrzębski podkreśla jednocześnie, że wysoce prawdopodobne jest, że domniemanego autora nie znał nawet sam nabywca ani zapewne sprzedający czy ofiarujący mu dzieło w Petersburgu, stąd jego cena, o ile został zakupiony, zapewne nie była wysoka, a o jego wartości i pochodzeniu nikt zapewne na ten czas nie wiedział. Obraz mógł być również zakupiony ze składek wiernych skalbmierskiej parafii.
Skupiając się na samym autorze obrazu, kieleccy badacze zauważają, że za autorstwem Jakuba Jordaensa przemawia fakt, że malował on obrazy na zlecenie królewskich dworów z całej ówczesnej Europy. Niewykluczone, że takie zlecenie mógł otrzymać również z Petersburga. Bohdan Gumowski i Cezary Jastrzębski pochylając się nad obrazem flamandzkiego mistrza dokonali własnej, częściowej ekspertyzy obrazu porównując go z drugim malowidłem Jordaensa o tej samej tematyce i tym samym tytule, które znajduje się w zbiorach szkockiej Galerii Narodowej w Edynburgu. W trakcie porównania odkryli, że klęcząca i całująca lewą dłoń Chrystusa postać króla Melchiora ze skalbmierskiego płótna, przybrana w złotą szatę z czerwonym płaszczem i królewski kołnierz gronostajowy jest niemal dokładną fotografią tej samej postaci na szkockim obrazie. Liczne podobieństwa występują również zdaniem autorów audycji między dwoma obrazami w charakterystyce pozostałych postaci, a to jak sugerują może oznaczać, że oba wyszły spod pędzla tego samego autora. Ten, co warto zaznaczyć, był płodnym artystą. W całym jego dorobku można odnaleźć co najmniej kilka prac o tematyce związanej z narodzinami Chrystusa czy samą wizytą trzech króli – magów. Wśród nich warto wymienić o wiele bardziej znane w świecie sztuki obrazy „Pokłon pasterzy” czy „Pokłon Trzech Magów”. Na obu wspomnianych obrazach autor zastosował również podobną linię kompozycyjną – widoczną po przekątnej do całości obrazu, która wyraźnie oddziela cztery postacie: św. Józefa, Najświętszą Maryję Pannę, dzieciątko i króla Melchiora od reszty bohaterów malowidła. Po wspomnianej linii przebiega zresztą główny snop światła, co jeszcze bardziej uwypukla jej przebieg na obu porównywanych płótnach. Niemalże identycznie przedstawieni zostali również dwaj paziowie, którzy również na obu obrazach w podobny sposób podtrzymują szatę klęczącego króla. U jego stóp podobnie zobrazowany został także charakterystyczny dla tej postaci puchar ze złotem. Podobieństw należy również doszukiwać się w przedstawieniu wizerunku Najświętszej Maryi Panny zobrazowanej w bardzo podobny sposób i w obu przypadkach w lekkim pochyleniu z dzieciątkiem na kolanach.
Jak wspomniano na wstępie, w charakterystyce postaci uwiecznionych na skalbmierskim obrazie można znaleźć elementy współczesne autorowi przejawiające się w ubiorze niektórych postaci. Historycy sztuki potwierdzają, że Jordaens sięgał w swojej twórczości do tego wszystkiego, co go otaczało na co dzień. Wykorzystywał obserwację swojego otoczenia do tego, by następnie uwieczniać je na swoich obrazach, które, jak w wypadku obrazu „Pokłon Trzech Króli”, dotyczyły przecież wydarzeń mu odległych o ponad 1600 lat. Podobne motywy można znaleźć u mistrza Rubensa. I tak na skalbmierskim płótnie w lewym górnym rogu możemy odnaleźć rycerza ubranego we włoską, renesansową zbroję. Współczesna wydaje się być z pewnością również postać żołnierza stojącego za czarnoskórym królem. Spod płaszcza klęczącego króla Melchiora z kolei wystaje zbroja zwana karaceną – charakterystyczna chociażby dla polskiej husarii. Bardziej prawdopodobne, że inspiracją dla Jordaensa stała się jednak pierwotna karacena noszona w starożytności przez rzymskich żołnierzy, a która to wiele lat później stała się natomiast inspiracją dla polskiej husarii. Melchior został uwieczniony przez flamandzkiego malarza jako najstarszy z królów. Warto zwrócić również uwagę na dwóch pozostałych możnowładców: Kacpra i Baltazara. Ten pierwszy, przedstawiony został jako mężczyzna w średnim wieku z długą brodą, przybrany również w szaty królewskie, który w skupieniu, z lewą ręką na piersi, a w prawej trzymając kadzidło (trybularz) przygląda się postaci nowonarodzonego Chrystusa. Wokół jego głowy rozciąga się diadem, a na królewskiej szacie zarzucona na tył spoczywa przyozdobiona biżuterią lwia łapa. Z kolei czarnoskóry Baltazar, uwieczniony w centralnej części tła obrazu, również posiada insygnia władzy królewskiej – koronę i dodatkowo diadem, a także bogatą biżuterię w postaci chociażby widocznego na prawym uchu kolczyka. Pośrodku dwóch stojących królów, skryty w ich cieniu i słabo rozświetlony trzymanym w uniesionych dłoniach naczyniem z rozżarzoną mirrą stoi czarnoskóry karzeł.
Postać św. Józefa uwieczniona w słabo widocznej, ale można podejrzewać, że w charakterystycznej dla jego epoki szacie, została przedstawiona jako starzec z długą brodą, która z zaciekawieniem, nawet można uznać lekkim zdziwieniem, przygląda się scenie pokłonu, adoracji króla Melchiora przed dzieciątkiem Jezus. Słabo widoczne są postacie trzech mężczyzn stojących między rycerzem w zbroi a królem Kacprem. Szczególnie jedna z postaci – z całą pewnością zważywszy na widoczny fragment hełmu żołnierz – który daleko wybiega wzrokiem poza przedstawioną w głównej części obrazu scenę. W lewym dolnym rogu płótna uwieczniony został również pies myśliwski w typie wyżła. Tło obrazu (po prawej stronie) stanowią również elementy dekoracyjne charakterystyczne dla starożytnej architektury – widoczne są pozostałości charakterystycznych dla tej epoki kolumn, a także zachmurzone niebo oraz elementy roślinności. Tuż nad głową św. Józefa w ramie dobrze widoczne jest starożytne popiersie mężczyzny z epoki.
Obraz skrywa jeszcze jedną ciekawą, tajemniczą, choć słabo widoczną postać, prawie niezauważalną. Nad lewym dolnym rogiem na wysokości nóg rycerza w zbroi, dużej objętości głaz dzierży na placach wyraźnie strudzony mężczyzna. Wspomniane na początku zamiłowanie Jordaensa do uwieczniania scen mitologicznych nasuwa w tym miejscu oczywiste skojarzenie tej postaci z mitycznym Syzyfem. Czy rzeczywiście, a jeśli tak, to co ta postać robi na obrazie i jaka jest jej symbolika w odniesieniu do zaprezentowanej sceny adoracji nowonarodzonego Chrystusa? Interpretację całej sceny uwiecznionej na skalbmierskim obrazie „Pokłon Trzech Króli” razem z poszczególnymi symbolicznymi elementami warto pozostawić indywidualnej ocenie.
Cenne płótno w skalbmierskiej świątyni znajduje się, co zauważa Wojciech Sowała, w miejscu utrudniającym oglądanie – w południowej nawie, wysoko na ścianie. Autor „Artystycznych dziejów kolegiaty św. Jana Chrzciciela w Skalbmierzu” podkreśla jednak, że i z tego miejsca obraz „zachwyca wspaniałymi barwami i kunsztem malarskim w oddaniu draperii czy kompozycji sceny”. Trudno się z jego opinią nie zgodzić. Dzieło Jordaensa ze Skalbmierza w 2000 roku znalazło się w katalogu wystawy „Ornamenta ecclesiae. Sztuka sakralna diecezji kieleckiej” prezentowanej w Muzeum Narodowym w Kielcach. Niestety obrazu nie można było zobaczyć na wystawie, ponieważ ówczesna skalbmierska Rada Parafialna nie wyraziła zgody na jego wypożyczenie.
Ostatni raz obraz przechodził prace renowacyjne, jak wspomniano, w latach 70. ubiegłego wieku. Po ponad 50 latach dzieło bez wątpienia wymaga obecnie ponownej konserwacji. Może po jej pomyślnym zakończeniu uda się jednak słynne płótno zaprezentować szerszemu gronu odbiorców, a tym samym pochwalić się tym wyjątkowym skarbem. Czas pokaże. Jesteśmy przekonani, że cenne malowidło ze Skalbmierza już dziś dodaje splendoru tutejszemu kościołowi i całemu miastu, które ze względu na swoją historię bez wątpienia zasługuje na obecność tak wyjątkowych dzieł sztuki na swoim terenie. Zgłębiając tajemnicę Objawienia Pańskiego zachęcamy do osobistej i wnikliwej analizy równie tajemniczego po dziś dzień obrazu „Pokłon Trzech Króli” ze Skalbmierza.